I 9
(Do Taliarcha)
Vides ut alta stet nive candidum
(Strofa alcejska)
Spójrz, jak wysokim obsypana śniegiem
błyszczy Sorakte, lasy utrudzone
ledwie dźwigają ciężar, a rzeki
stanęły skute ostrym mrozem.
Zwalcz chłód dotkliwy, zatem hojnie dorzuć
szczap do kominka i tym szczodrobliwiej
czteroletniego utocz wina,
o Taliarchu, z sabińskiej amfory.
A resztę zostaw bogom, bo gdy oni
uciszą wiatry po morzu goniące
burzliwym, wtedy ni cyprysy
ani się wzruszą wiekowe jesiony.
Nie śmiej dochodzić, co jutro przyniesie,
w tym zysku patrzaj, czym Los cię już dzisiaj
obdarza, nie stroń od miłości,
gdyś młody, ni od tańców skocznych,
dopóki głowy rzeźwej nie posrebrzy
kapryśna starość. Śmiało idź na pole,
a nocą niech wtórują szepty
spotkaniom w umówionej porze,
kiedy w bezpiecznym ukrytą zakątku
zdradza dziewczynę wdzięczny śmiech z ciemności:
oto już zastaw z ramion zdarty
i niezbyt pewnie dłoń się wzbrania.
Horacy
w tłumaczeniu Andrzeja Lama